- Chcesz mnie zabić ! -wydarłam się z całych sił śmiejąc przy tym jak dzika.
- Tak, to jedyne, na czym mi zależy - odpowiedział z powagą, jednak zaraz potem zaczął mi wtórować.
- Chodź szybko, nie po to pędziliśmy na łeb na szyję, żebyś się teraz spóźnił- chwyciłam go za rękę. To było coś niesamowitego. Dosłownie czułam iskry sypiące się z naszych dłoni.
- Też to czuję- odpowiedział, a uśmiech błąkał mu sie na twarzy. Wiedziałam, co zrobić. I z największą przyjemnością zbliżyłam moją twarz do jego. I już, już miałam poczuć jego usta na moim, gdy..
- Yghmmm.. Przepraszam was gołąbeczki, ale trwa właśnie trening, i z tego co mi wiadomo, Marc, jutro grasz w pierwszym składzie, więc chyba nie chcesz tego spieprzyć. Poza tym, może mógłbym się przyłączyć, tak słodko to wyglądało. - powiedział wielkolud marszcząc śmiesznie brwi. Tak, to Pique.
- Ej Pique, odwal się co? - odpowiedział Marc ze śmiechem. - Całuj swoją Shakire, a moją dziewczyne zostaw w spokoju. Mógłbyś się chociaż trochę opanować, stary.
- Ejejejeje Shakira, jako że jest w ciąży mi nie pozwala - odpowiedział ze smutkiem obrońca. - Poza tym, ja wcale nie jestem stary.
Przysłuchiwałam się tej rozmowie z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Przepraszam, ze przerywam, chłopaki, ale jesteście już spóżnieni 15 minut na wasz trening- wtrąciłąm, patrząc na zegarek. Tak, dostałam go od Marca. Złoto- niebieski Rolex. Piękny.
- Dios mio ! - wrzasnął Pique. - Marc, szybko, chodź !
I nasza trójka ruszyła biegiem w stronę Camp Nou. Dzisiaj był jeden z otwartych treningów. A takie zazwyczaj odbywają się na stadionie. Gdy Marc się przebierał, ja wędrowałam wzdłuż korytarza, oglądając różne tablice z informacjami i zdjęciami. Zatrzymałam sie przy jednej. To było zdjęcie. Zdjecie kilku małych chłopców. Wśród nich był Marc. Poznałam go od razu. Te piękne, niebieskie oczy.
- Hej - poczułam jego ciepły oddech przy moim uchu. - Chodź na trybuny.
- Okej.. - odpowiedziałam, a on poszedł pare kroków do przodu- Marc..
- Słucham- zatrzymał się i odwrócił.
- Kocham cię- powiedziałam szybko i podbiegłam do niego, wpijając mu się w wargi.
- Kocham cię- odpowiedział i objął mnie ramionami. Tak. To moje ulubione miejsce na świecie.
- Chodź - powiedziałam. Gdy wyszliśmy na murawę, pierwsze co zobaczyłam to piłkarzy na niej, oraz tłum ludzi na trybunach.
- Zuzu, usiądziesz tutaj ? - odezwał się Marc wskazując na miejsce na zaraz obok trenera.
- Marc, to będzie głupio wyglądało, nie sądzisz ?
- Nie, jesteś moja i chcę, żeby wszyscy o tym wiedzieli. tylko moja.
- Poczekam tu na ciebie - odpowiedziałam i ostatni raz ścisnęłam jego rękę, gdy on pobiegł na murawę. Miałam teraz chwilę wolnego, więc postanowiłam zobaczyć, jak tam w Polsce. No ale.. przecież nie mam tam nikogo. Teraz mam Marca. I wiem, że to najlepsze co mi się w zyciu przytrafiło. Kocham go. Kocham go najbardziej na świecie. To najważniejsza osoba w moim życiu. Podczas tego rozmyślania o nim, wpadłam na pomysł, że zrobię mu kilka zdjęć.
On zawsze jest uśmiechnęty. Zawsze taki piękny. Nie zasługuję na niego. Gdy tak wpatrywałam sie w te zdjęcia..
- Dziewczyna Marca ? - przerwał mi jakiś głęboki, niski głos.
- Tak.. można tak powiedzieć -uśmiechnęłam się. - Dzień dobry.
- Witam, miło panią poznać. Marc tyle o pani mówi. Cieszę się, że w końcu mogę poznać jego wybrankę. Ah, ale ze mnie nieudacznik, jestem trenerem drużyny, Luis, Luis Enrique.
- Zuzanna - odpowiedziałam i uścisnęłam wyciągniętą dłoń mężczyzny.
- Zuzanna - powtórzył z tym hiszpańskim akcentem. - Piękne imię. Jest pani..
- Polką. Urodziłam się tutaj, w Barcelonie, jednak większość zycia spędziłam w Polsce.
- Oh. A teraz jest pani spowrotem tutaj.A więc witamy.
Naszą rozmowę przerwały śmiechy dochodzące z boiska.
- Przepraszam, sama pani widzi, tych dzieci nie da się upilnować.
- Proszę mówić mi Zuza.
- Dobrze, Zuziu.
Trening minął szybko. Gdy piłkarze udali się do sztni, ja wyszłam na parking, żeby tam poczekać na Marca. Oparłam się o samochód i wyciągnęłam twarz w kierunku słońca. Przydałoby się trochę opalić. Hmmm.. ale miło- pomyślałam. Ostatnio ciągle jest miło. Ale czy ja na to zasługuję ? Nagle z moich rozmyślań wyrwał mnie czyiś śmiech. To Dani Alves i Neymar.
- Ej Zuzu, będziesz na pierwszych stronach magazynów - powiedział ten pierwszy usmiechając się od ucha do ucha. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Patrz tam- odpowiedział Neymar i wskazał palcem miejsce. - Fotograf. Jest ich tu pełno i pewnie zastanawiają się co taka piekna dziewczyna robi przy samochodzie Bartry.
- Nowiutki temat na pierwsze strony gazet wyczuwam- krzyknął Alves po czym zaczął się śmiać. To jeden z tych śmiechów, którym szybko można się zarazić, więc parę sekund później zwijałam się ze śmiechu razem z nimi. Przerwał nam dopiero Marc.
- A tutaj co za kabaret ? - spytał, także z uśmiechem na twarzy.
- Nasza Zuza pięknie zapozowała na pierwsze strony gazet- wytłumaczył Dani, a Neymar pokazywał moje pozy. Wyglądało to komicznie.
- Człowiek się nawet poopalać nie może- powiedziałam z uśmiechem udając oburzenie.
- Eee Dani, tak poza tym to nie jest nasza Zuza jak to powiedziałeś, tylko MOJA - Marc rzucił Daniemu wyzywające spojrzenie.
- No dobra dobra, przejęzyczenie, nie trzęś portkami Bartra- i Alves znowu wybuchnął śmiechem.
- Lecimy co Zuzu ? - zapytał mnie Marc a ja kiwnęłam głową.
- To co ? Widzimy się na imprezie wieczorem ? My już Zuze znamy, ale inni też muszą poznać taką wyjątkową osóbke. Nie uznaje sprzeciwu. Koniec kropka. - zakwitował Ney.
- Bardzo mi miło..ale nie wiem czy Marc będzie chciał. - spojrzałam na niego. Uśmiechnął się lekko.
- No, czyli będziecie na sto procent.
***
Parę godzin później
- Na pewno chcesz tam iść ? - zapytał Marc - Jeśli nie, to mów.
Siedzieliśmy na kanapie.. wróć, on siedział, a ja leżałam na jego kolanach. Głaskał mnie po głowie i bawił moimi włosami. To takie przyjemne...
- Marc.. - zaczęłam i wyprostowałam się - oczywiście, że chcę. To takie miłe, że ktoś chce mnie poznać. Znam ich tak krótko, a tak bardzo polubiłam.
- Cieszę się bo wiesz.. w końcu będziemy taką dużą barcelońską rodziną. - pocałował mnie lekko w kącik ust, a potem zaczął się przesuwać, tak, że w końcu połączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Trwało to i trwało...
- O jezu.. brak mi tchu- zaciągnął powietrza Marc. - Idziemy się przygotować, co ?
I w tym momencie zdałam sobie sprawę, ze nie mam prawie żadnych ubrań.
- Hej, co cię stało ? - zapytał Marc. - Spójrz na mnie Zuz.
Podniosłam oczy i ujrzałam troskliwe spojrzenie piłkarza. Tak bardzo go kocham.. ale nie mogę go prosić o tyle rzeczy.
- Nic Marc, wszystko ok - uśmiechnęłam się- To ja idę. Wystarczy mi 40 minut.
Skierowałam się w kierunku schodów, a potem do mojego pokoju. Wykąpałam się, umyłam włosy.
Nałożyłam lekki makijaż, owinęłam ręcznikiem ciało i zabrałam się za poszukiwanie odpowiedniego stroju. No niestety, nic się nie nadawało. Wtem drzwi do pokoju gwałtowie się otworzyły. Wystraszyłam się jak diabli. Ujrzałam Marca.. stał jak wmurowany. Dopiero wtedy dotarło do mnie, co właściwie się stało. Spojrzałam w dół i.. byłam całkowicie naga. Sparaliżowało mnie. Podniosłam wzrok na Bartrę. w jego oczach pojawiła się.. miłość ? porządanie ? Wpatrywaliśmy się w siebie całe wieki. W końcu ocknęłam się i chciałam szybko podnieść ręcznik z ziemi. Jednak on znowu był szybszy.
- Zostaw.. Jesteś taka piękna. - powiedział i podszedł do mnie. - Spójrz na mnie.
Nie chciałam. Ogarnęło mnie przerażenie i nieśmiałość. Nigdy nie lubiłam siebie, swojego ciała.
- Boisz się mnie ?
- Nie - odpowiedziałam
- Nie wstydź się.. Jesteś piękna. Chodź- podał mi rękę.
Trening minął szybko. Gdy piłkarze udali się do sztni, ja wyszłam na parking, żeby tam poczekać na Marca. Oparłam się o samochód i wyciągnęłam twarz w kierunku słońca. Przydałoby się trochę opalić. Hmmm.. ale miło- pomyślałam. Ostatnio ciągle jest miło. Ale czy ja na to zasługuję ? Nagle z moich rozmyślań wyrwał mnie czyiś śmiech. To Dani Alves i Neymar.
- Ej Zuzu, będziesz na pierwszych stronach magazynów - powiedział ten pierwszy usmiechając się od ucha do ucha. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Patrz tam- odpowiedział Neymar i wskazał palcem miejsce. - Fotograf. Jest ich tu pełno i pewnie zastanawiają się co taka piekna dziewczyna robi przy samochodzie Bartry.
- Nowiutki temat na pierwsze strony gazet wyczuwam- krzyknął Alves po czym zaczął się śmiać. To jeden z tych śmiechów, którym szybko można się zarazić, więc parę sekund później zwijałam się ze śmiechu razem z nimi. Przerwał nam dopiero Marc.
- A tutaj co za kabaret ? - spytał, także z uśmiechem na twarzy.
- Nasza Zuza pięknie zapozowała na pierwsze strony gazet- wytłumaczył Dani, a Neymar pokazywał moje pozy. Wyglądało to komicznie.
- Człowiek się nawet poopalać nie może- powiedziałam z uśmiechem udając oburzenie.
- Eee Dani, tak poza tym to nie jest nasza Zuza jak to powiedziałeś, tylko MOJA - Marc rzucił Daniemu wyzywające spojrzenie.
- No dobra dobra, przejęzyczenie, nie trzęś portkami Bartra- i Alves znowu wybuchnął śmiechem.
- Lecimy co Zuzu ? - zapytał mnie Marc a ja kiwnęłam głową.
- To co ? Widzimy się na imprezie wieczorem ? My już Zuze znamy, ale inni też muszą poznać taką wyjątkową osóbke. Nie uznaje sprzeciwu. Koniec kropka. - zakwitował Ney.
- Bardzo mi miło..ale nie wiem czy Marc będzie chciał. - spojrzałam na niego. Uśmiechnął się lekko.
- No, czyli będziecie na sto procent.
***
Parę godzin później
- Na pewno chcesz tam iść ? - zapytał Marc - Jeśli nie, to mów.
Siedzieliśmy na kanapie.. wróć, on siedział, a ja leżałam na jego kolanach. Głaskał mnie po głowie i bawił moimi włosami. To takie przyjemne...
- Marc.. - zaczęłam i wyprostowałam się - oczywiście, że chcę. To takie miłe, że ktoś chce mnie poznać. Znam ich tak krótko, a tak bardzo polubiłam.
- Cieszę się bo wiesz.. w końcu będziemy taką dużą barcelońską rodziną. - pocałował mnie lekko w kącik ust, a potem zaczął się przesuwać, tak, że w końcu połączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Trwało to i trwało...
- O jezu.. brak mi tchu- zaciągnął powietrza Marc. - Idziemy się przygotować, co ?
I w tym momencie zdałam sobie sprawę, ze nie mam prawie żadnych ubrań.
- Hej, co cię stało ? - zapytał Marc. - Spójrz na mnie Zuz.
Podniosłam oczy i ujrzałam troskliwe spojrzenie piłkarza. Tak bardzo go kocham.. ale nie mogę go prosić o tyle rzeczy.
- Nic Marc, wszystko ok - uśmiechnęłam się- To ja idę. Wystarczy mi 40 minut.
Skierowałam się w kierunku schodów, a potem do mojego pokoju. Wykąpałam się, umyłam włosy.
Nałożyłam lekki makijaż, owinęłam ręcznikiem ciało i zabrałam się za poszukiwanie odpowiedniego stroju. No niestety, nic się nie nadawało. Wtem drzwi do pokoju gwałtowie się otworzyły. Wystraszyłam się jak diabli. Ujrzałam Marca.. stał jak wmurowany. Dopiero wtedy dotarło do mnie, co właściwie się stało. Spojrzałam w dół i.. byłam całkowicie naga. Sparaliżowało mnie. Podniosłam wzrok na Bartrę. w jego oczach pojawiła się.. miłość ? porządanie ? Wpatrywaliśmy się w siebie całe wieki. W końcu ocknęłam się i chciałam szybko podnieść ręcznik z ziemi. Jednak on znowu był szybszy.
- Zostaw.. Jesteś taka piękna. - powiedział i podszedł do mnie. - Spójrz na mnie.
Nie chciałam. Ogarnęło mnie przerażenie i nieśmiałość. Nigdy nie lubiłam siebie, swojego ciała.
- Boisz się mnie ?
- Nie - odpowiedziałam
- Nie wstydź się.. Jesteś piękna. Chodź- podał mi rękę.
---------------
Jest 8.. miałam go juz dawno, ale brakowało odwagi, żeby udostępnić. Zapraszam <3 :)
Jest 8.. miałam go juz dawno, ale brakowało odwagi, żeby udostępnić. Zapraszam <3 :)